Bezsensopedia
Advertisement
Jacek_jest_studentem._Właśnie_ma_sesję.

Jacek jest studentem. Właśnie ma sesję.

Wzruszająca opowieść studenta

Czy_pytania_będą_łatwe?

Czy pytania będą łatwe?

Podstawowa kwestia

Sesja_na_Zaporożu

Sesja na Zaporożu

Kozacy też borykali się z sesją

Sesja_w_Helmowym_Jarze

Sesja w Helmowym Jarze

Wiem, że to hasło zawiera nieproporcjonalnie dużo filmików, ale studenci w trakcie sesji cierpią na przesyt słowa pisanego

Sesja egzaminacyjna - ciężki bój toczony przez studentów dwa razy w ciągu roku, podczas którego trzeba pozaliczać wszystkie przedmioty. Teoretycznie sesja polega na zdaniu kilku egzaminów, ale w praktyce do tych egzaminów dojdzie jeszcze kilka kolokwiów, projekty do dokończenia, jakieś zaległe zaliczenia z zajęć i ogólnie wszystko to, o czym w trakcie semestru nie chciało się myśleć ani studentom, ani prowadzącym. Aha, jeszcze bieganie za prowadzącymi po wpisy.

Przebieg sesji

Przebieg sesji różni się w zależności od uczelni. Na jednych są tylko dwa terminy, na innych można poprawiać do usranej śmierci oficjalnego zamknięcia sesji. Teoretycznie na tych drugich uczelniach jest łatwiej, ale wcale tak być nie musi: prowadzący mogą wtedy dostosować poziom trudności (albo raczej - jakkolwiek rozumianej - upierdliwości) egzaminu tak, że na piątym terminie wyląduje pół rocznika.

Materiały

Zakres materiału

Smutna rzeczywistość

Tutaj kwestia zależy nie tylko od uczelni i nawet nie od przedmiotu, tylko od prowadzących. Istnieją przedmioty, na które możesz się nauczyć z oficjalnego, w miarę zwięzłego podręcznika podanego przez prowadzącego. Są też przedmioty, na których wykłady były tak ciekawie i porządnie prowadzone, że notatki są kopalnią wiedzy (droga sprawa, że te notatki ktoś by musiał robić, ale teraz nie o tym). Życie nie jest jednak takie proste i zdarzają się przedmioty, że wykład to czytanie monotonnym głosem masy dziwnych słów (tak, żeby przypadkiem ktoś się nie zainteresował) i pisanie na tablicy wzorów czcionką dziesiątką, literatura to dwadzieścia 1000-stronnicowych książek w różnych językach, a wymagany zakres materiału jest zagadką ludzkości. Wówczas jedynym źródłem wiedzy są fora internetowe i błędne rozwiązania poprzednich roczników.

Ważna uwaga: to, że jakaś konwencja jest stosowana na całym świecie, wcale nie oznacza, że taka sama konwencja obowiązuje na egzaminie!

Nauka

Destrukcja mózgu

Po przejrzeniu materiału

W trakcie nauki do egzaminów z punktu widzenia studenta wszystko jest ciekawsze od omawianego materiału. Nagle ciekawe robi się sprzątanie (sic!), oglądanie transmisji kontynentala, curlingu, a nawet karmienia dzików w lesie. Materiał z zeszłych semestrów też staje się dziesięć razy bardziej interesujący, niż był wtedy, kiedy trzeba było go zdać.

Nauka do egzaminu wygląda mniej więcej tak:

  • Miesiąc przed egzaminem - egzamin jest tak odległą przyszłością, że wręcz nieprzyzwoite byłoby myślenie o nim.
  • Tydzień przed egzaminem - kiedy dokładnie jest ten termin? Jeszcze parę dni! Czyli najpierw trzeba zająć się pilniejszymi sprawami (w sesji oprócz nauki do egzaminu zawsze są tysiące ważnych spraw).
  • Dwa dni przed egzaminem - przygotowanie mentalne, szukanie jakichś materiałów.
  • Dzień przed egzaminem - intensywne ogarnianie materiału!
  • 10 godzin przed egzaminem - chyba wszystko umiem/nic nie umiem. Ciekawe, jakie będą pytania...
  • Po egzaminie - teraz przynajmniej wiem, jaki był zakres materiału.

Powyższy schemat dotyczy studentów względnie ogarniętych. W przypadkach ekstremalnych nauka[potrzebne źródło] wygląda tak:

  • Miesiąc/tydzień/dzień przed egzaminem - leżenie, picie, granie w LoLa, oglądanie kotów w internecie.
  • Godzina przed egzaminem - intensywna nauka.
  • Po egzaminie - jesteśmy w dupie.
Advertisement