Reprezentacja Rosji w skokach narciarskich – skoczkowie narciarscy reprezentujący barwy kraju, który graniczy, z kim chce. O dziwo nie są najbardziej rozpitą reprezentacją na świecie - pod tym względem palma pierwszeństwa należy bowiem do Finów[1].
Pod względem sportowym zawodnicy spod znaku sierpa i młota dwugłowego orła prezentują się może nie rewelacyjnie, ale na tyle dobrze, że zwykle w drużynówkach przechodzą do drugiej serii; również w konkursach indywidualnych udaje im się wcisnąć jednego do trzydziestki, czasem dwóch. To i tak spory postęp w porównaniu do tego, co było jeszcze kilkanaście lat temu, a znając rozmach tamtejszych działaczy, można być pewnym, że za kolejne kilkanaście lat Rosja stanie się światową potęgą w skokach narciarskich[2].
Ban od FIS[]
I zapewne stopniowo kroczyliby ku chwale w kolejnych sezonach, gdyby carowi Putinowi nie odbiła palma czy (co bardziej prawdopodobne) inny syndrom małego fta i nie postanowił zaatakować sąsiedniego kraju… Mimo to chyba nikt po nich nie płacze, no może poza Karlem Geigerem (który tym samym ujawnił, że tajemnicą wyskoku formy sprzed kilku lat było owijanie stóp w onuce).
Zawodnicy[]
- Jewgienij Klimow – były kombinator norweski, który w pewnym momencie poczuł, że skakanie wychodzi mu znacznie lepiej niż bieganie. Niespodziewanie wygrał Letnie Grand Prix w 2018 i pierwszy konkurs sezonu zimowego, w Wiśle, i nawet zdołał utrzymać niezłą formę.
- Denis Korniłow – niegdyś jedyny Rusek jako tako radzący sobie ze skakaniem na mamucich obiektach, dziś ledwo potrafiący przelecieć bulę.
- Michaił Nazarow – mimo iż przez długi czas nie zdobył żadnych punktów PŚ, trenerzy od lat konsekwentnie wozili go na zawody. O dziwo jednak zaczął nagle solidnie skakać. Być może opór się nawet opłacił.
- Roman Trofimow – blisko 10 lat startów, a punktów PŚ też jak na lekarstwo. Brany zwykle jako czwarty do drużyny.
- Michaił Maksimoczkin – swego czasu uważany za wielki talent, raz nawet wskoczył na 5. miejsce w jednym konkursie (Zakopane 2014), ale potem się pogubił i od dobrych paru lat nie potrafi zapunktować.
- Danił Sadriejiew – młody, zdobywca dyskwalifikacji w debiucie PŚ. Ląduje słabo, a pomimo tego ma dobre noty. Kochają go Turcy, bo dzięki niemu ich reprezentant zdobył pierwsze punkty PŚ w historii. Srebrny medalista olimpijski w mikście, gdzie nie można wszystkiego zwalać na dyskwalifikacje, bo zasłużył sobie. Ale może i siateczką wódki kontrolerkę sprzętu do pomocy zachęcił.
- Ilia Mańkow – rówieśnik Sadriejewa, również utalentowany, jednak póki co seryjnie zbierający dyskwalifikacje.
Dawni zawodnicy[]
- Dmitrij Wasiliew – prawdziwy weteran, który w skokach przeżył niemal wszystko: i dwuletnią dyskwalifikację za doping, i straconą szansę na medal olimpijski w drugiej serii, i najdłuższy skok świata, którego nie zdołał ustać. Aż się prosiło, by dorzucić do tej kolekcji medal jakiejś imprezy, ale ostatecznie nie pykło.
- Aleksiej Romaszow – buloklep, który jednak w przeciwieństwie do Nazarowa i Trofimowa zlitował się nad kibicami i w wieku 26 lat uwolnił ich od konieczności oglądania swych wyczynów.
- Walerij Kobieliew – kiedyś (lata 90.) rosyjski jedynak na zawodach PŚ. Mocno poharatał się podczas jednego z konkursów w Planicy, zdołał jednak wrócić do skakania i zaliczyć jeden całkiem dobry sezon (2001/02).
- Paweł Karelin – wielka nadzieja rosyjskich skoków, którą zabiło (niestety dosłownie) zamiłowanie do jazdy na podwójnym gazie.
- Dmitrij Ipatow – typowy jednosezonowiec, poskakał sobie przyzwoicie w 2006/07 i to mu wystarczyło.
- Piotr Czaadajew - rekordzista Białorusi w długości skoku, któremu znudził się brak konkurencji w ojczystym kraju i postanowił zmienić barwy narodowe. Wbrew nazwisku, nie dał czadu na żadnym z konkursów, punktując w zaledwie jednym[3].
Przypisy