Kombinacja norweska - sport łączący ze sobą dwie konkurencje, dla których wspólne jest tylko to, że są rozgrywane zimą i używa się do tego nart, mianowicie: skoki narciarskie i biegi, też narciarskie.
Historia[]
Sport został stworzony przez Norwegów, którzy ze względu na położenie geograficzne mieli taki przesyt dobrych narciarzy, że wymyślili sobie nową konkurencję, żeby ci nieco słabsi też mogli pozdobywać trochę medali. Na początku było łatwo - biegniemy 10 km, potem na skocznię skoczyć raz czy dwa i do domu na obiad. Potem przyszedł niejaki Gundersen, który uznał, że sprawiedliwość jest ważniejsza od czytelności, i wymyślił pięć tysięcy odmian i przeliczników. Dziś wzorują się na tym skoki narciarskie i ich boss Walter Hofer.
Zawodnicy[]
Współcześni kombinatorzy norwescy w przeważającej większości są niedoszłymi skoczkami lub biegaczami narciarskimi, którzy ze względu na swoją beznadziejność postanowili trochę podszkolić się w tej drugiej dyscyplinie, żeby ktokolwiek poza rodziną miał szansę o nich usłyszeć. Stąd często zdarzają się tacy zawodnicy, którzy regularnie po skokach prowadzą z przewagą minuty, żeby bieg skończyć na dwudziestej pozycji. W drugą stronę jest nieco gorzej, ponieważ to skoki stanowią pewien rodzaj eliminacji. Zawodników naprawdę odnajdujących się w uprawianiu dwóch dyscyplin naraz jest ledwie garstka... ale zwykle to oni zdobywają wszelkie laury.
Zawodniczki[]
Kobieca kombinacja norweska właściwie nie istnieje, z dwóch zasadniczych przyczyn:
- skoczkiń jest zbyt mało, żeby jeszcze je rozdzielać na dwie dyscypliny;
- wyłączając naszą Justynę, praktycznie wszystko, co się da, i tak zdobywają norweskie biegaczki, więc nie ma zapotrzebowania na więcej medali.